Tymczasowy dzień 4.
Komentarze: 0
W nie moim telewizorze jest „1 z 10”, nie mój pies leży w nie moim przedpokoju, nie moje koty w nie mojej piwnicy śpią, a ja siedzę przed nie moim kompem samiutka w nie moim domu, który jest w zadupiu zwanym Kadyny – ładnym zadupiu :o) No i jestem chwilowo palaczką CO.
Z ciasteczka chińskiego wyskoczyło mi „Jedność daje siłę, wolność powiększa wiedzę.”
Mój biorytm na szczęście się poprawia, bo inaczej trudno mi by było przetrwać tu samej cały tydzień. Pierwsze dwa dni były nerwowe i nie czułam się najlepiej, ale teraz jest już lepiej. Jakoś dożyje do poniedziałku.
Heh, mój horoskop jest zabawny na ten tydzień, cyt.
„Wenus wróży udane podboje miłosne. Jeszcze w karnawale może Cię trafić strzała Amora. Miłość znajdziesz w ramionach Skorpiona.”
Ciekawe, jakie „podboje miłosne” mogą się trafić na tym wygwizdowiu, kiedy to ja praktycznie nie mam kontaktu prawie z żadnym człowiekiem?!?!?! Raptem w poniedziałek listonosz przyjechał – całkiem niezły, tzn. nawet przystojny =]
Dzisiaj byłam nad Zalewem – zamarznięty, jednakże ekscytujący i niecodzienny to widok. Mój wujek – u którego jestem teraz w domu – ma kilkadziesiąt chyba bardzo ciekawych i udanych zdjęć Zalewu i okolic.
Muszę iść do piwnicy zamknąć lucht kominowy od pieca i rybom zgasić światło.
Wujek z ciotką i dzieciakami sobie wyjechali w góry, a ja siedzę teraz tutaj, bo zgodziłam się zając domem i zwierzętami pod ich nieobecność, a że nie jest najlepszym wyjściem dojeżdżanie, to się przeprowadziłam na 9 dni.
Dodaj komentarz