Archiwum 31 maja 2004


maj 31 2004 wakacje
Komentarze: 0

Co prawda jeszcze nie mam wakacji, muszę zdać jeszcze 2 egzaminy, ale czekają mnie 3 dłuuuuugie miesiące bez neta :o/ Jutro, czyli od 1-go czerwca, odłączają mi internet. Jednak ja się tak łatwo nie poddam i notki będę umieszczała na blogu za pomocą sms'a albo rzucę się na kompa z dostępem do internetu gdzieś, gdzie będzie możliwość (najprawdopodobniej do kafejki internetowej się udam w tym celu :o)) wrzucenia notki tutaj.

Uczucia do "mojego Misiaczka" usuwam z serca. Jeśli będzie trzeba zetrę je nawet papierem ściernym albo wyrwę sobie serce, gdy zajdzie taka potrzeba. Nie wspominałam ale utrzymujemy ze sobą kontakt (ja i on), rozmawiamy na gg czasami. Wczoraj w nocy, np. rozmawialiśmy na gg i prawie żeśmy się pokłócili. On mi przylepił etykietkę pesymistki, co uważam za niesłuszne, bo nie jestem pesymistką, bynajmniej taką totalną, która zawsze wszystko widzi w ciemnych barwach. Przecież zna mnie już dłuższy czas i wie, że nigdy nie zachowywałam się jak pesymistka, wręcz odwrotnie. Dopiero, jak on mi orzekł żebym się odkochała, ułożyła sobie życie bez niego, to zaczęłam się dołować. Ale, czy to dziwne, że się załamałam?? Przecież odtrącił mnie facet, do którego coś czułam, coś co wydawało mi się miłością i który robił mi nadzieję na wspólne życie z nim. Przez to załamanie oskarżył mnie o pesymizm. Kurcze, miałam się cieszyć i skakać z radości, że odepchnął mnie ten którego pokochałam?

On ma kogoś na oku. Podobno spotkał się z nią raz, jak na razie. Kiedy się o tym dowiedziałam poczułam jak mnie ściska w żołądku tak, że aż prawie zwymiotowałam. W sercu poczułam jakby ucisk, skórcz, zaciskającą się rękę na moim sercu. Stwierdził wczoraj, że nie pasujemy do siebie, że jako osoba o smętnych, czarnych myślach wysysam z niego energię, a on się trzyma z daleka od takich osób. Dlatego postanowiłam pozbyć się jakichkolwiek uczuć do niego, wyszarpać je wszystkie z serca i wyrzucić na śmietnik. Spróbuję sama poradzić sobie z chorobą i ze wszystkim innym. Wziąść się za takie zajęcia żeby nie myśleć o nim, o chorobie i wszystkim innym co może mnie ściągnąć w dół. Skupić się tylko na tym co mam do zrobienia. Wiem, że nie będzie łatwo, w dodatku samej uporać się z tym wszystkim ale przeciez nie zamknę się w domu i nie będę się dolowała do końca swoich dni przez faceta.

 

pyl_na_wietrze : :