Komentarze: 1
Dzisiaj piec od centralnego grymasił, nie chciał dać ogniowi się rozwinąć, ale podrzucanie to papieru, to igliwia – bodajże tak się nazywa drewno nasączone żywicą - dało rezultaty pozytywne :o]
Wybrałam się też do sklepu po produkty spożywcze – całe szczęście, że jest tu sklep :o]
Zrobiłam keks. Ugotowałam też zupę - pierwsze danie na jutrzejszy obiad. Owa zupa, to takie nie wiadomo co: bulion warzywny, troszkę ziemniaków i kuskus. Na drugie danie pewnie będzie kasza jęczmienna i chyba pulpety – tudzież klopsiki.
Wujek mi naszykował drewna do palenia w piecu, ale coś mi się wydaje, że troszku za mało tego jest żeby wystarczyło do niedzieli włącznie :/ Chyba będę zmuszona znosić po trochu drobniejszych kawałków zza obórki :o