Komentarze: 2
Sylwester, w sylwestra bawiłam się dobrze, lepiej niż przypuszczałam i to bez M. Nawet dobrze wyszło, po mojej myśli, bo nie miałam zbytniej ochoty "czekać" na nadejście Nowego Roku w jego towarzystwie.
Pierwszy dzień Nowego Roku. Ten dzień był zaskakujący. Mniej więcej wczesnym popołudniem dzwoni M. Zaczął miło rozmawiać, pytał jak się bawiłam itd. w pewnym momencie oznajmia mi, że... "zrywa naszą znajomość i nie chce mnie więcej widzieć, ani słyszeć. Cześć." Odpowiedziałam "Cześć." i odłorzyłam słuchawkę telefonu.
Teraz ja mam coś dla niego:
"Wiem, na pewno wiem
To już niedługo przyjdzie czas, że
Zmusi mnie coś lub ktoś
Abym otworzyła moje serce
Lecz nie, nie będziesz to ty, o nie
Lecz nie, nie będziesz to ty, nie
(...)
Nie będziesz miał ze mnie nic
Bo dla ciebie skończyłam się
Widzisz M., nawet dobrze mi z tym
Widzisz M., nawet dobrze mi z tym !!!
Może to smiesznie brzmi, nie
Nie kocham cię, nie
Tak, to prawda jest... "
sialalalala, sialalala, łołoło, hej:o]
Może to dziwne, ale jak zerwał ze mną, to aż mi ulżyło i jakbym zaczęła żyć na nowo i to z usmiechem na twarzy i radością w duszy.
Po prostu ten związek mnie męczył i po sylwestrze miało się wszystko wyjaśnić, tzn. ja miałam wiedzieć, czy warto ciągnąć ten związek dalej. I tak się stało. Tyle, że M. zrobił to za mnie.
Nawet sny mam radośniejsze, koszmary się już skończyły :o)